środa, 14 października 2015

must-have #1

It's time to let it go, go out and start again

Hej Pysie! Tak tak, nie było mnie ponad miesiąc, jak nie dwa. Bardzo Was przepraszam, wierzę, że mi to wybaczycie i że nie macie mi za złe, że posty w trakcie roku szkolnego, a szczególnie tego roku szkolnego pojawiają się rzadziej. Wiecie, że ten rok jest intensywny i decydujący, a że czas na relaks, a tym bardziej na bloga jest równy zeru. Kto z Was też pisze maturę w 2016 roku? Gdzie chcielibyście się dostać? Dajcie znać w komentarzu! Jestem bardzo ciekawa :) ja właśnie siedzę nad angielskim i co jakiś dopisuję w telefonie tekst do tego wpisu. Dzisiaj mam dla Was obiecany must-have! Po zmianach na blogu notki z tej serii jeszcze nie było, a z tego co mi wiadomo, to bardzo ją lubicie! Chyba nawet ulubiona. Parę rzeczy się nazbierało, ale jak to kobieta, zawsze znajdzie się coś, co bym chciała nabyć!



Bluzki z PLNY Lala chyba zna większość dziewczyn. Osobiście bardzo lubię odzież PLNY, podoba mi się kolekcja damska, ale i męska, oczywiści na płci przeciwnej ;) Bardzo lubię w Plny Lali to, że te ubrania są dość proste, ale mimo tego wyglądają naprawdę fajnie, wystarczy ubrać taką bluzkę, spodnie, sportowe buty i już mamy efektowny outfit. Sama mam cztery bluzki od nich, przyznam się że to działa jak narkotyk - chce się więcej i więcej! Jednak cena tych bluzek "boli" moją kieszeń i portfel, a ich jakość nie należy do najlepszych, trzeba bardzo na nie uważać, co jest ich ogromnym minusem. Cena powinna przekładać się na jakość. Niestety na to nie mamy w pływu, jedynie możemy wierzyć, że jakość tych ubrań się poprawi za jakiś czas.
Wzory z mojego must-have są bardzo klasyczne, to głównie z nich kojarzymy tą markę. Bardzo podobają mi się te kołnierze w V, dlatego chyba gdy będzie dostępna Warszawska lala V-neck skuszę się na nią, czas odłożyć pieniążki. Miętowa Good Luck byłaby idealna na wakacje!



Płyty, płyty, płyty! Każdy z moich czytelników wie, że jestem zwolennikiem kupowania płyt, szczególnie moich ulubionych artystów. Ostatnim czasem nie nabyłam żadnej nowej, ale niedługo to się zmieni! Już zamówiłam trzy, niestety w tym tygodniu będzie u mnie tylko jedna z nich, moich nowych (od marca, a dokładniej ósmego marca) ulubieńców - Kodaline "Coming Up For Air" w wersji deluxe. Z kim się widzę 18 lutego na koncercie w Warszawie? Tak bardzo nie mogę się doczekać kiedy usłyszę ich na żywo! 
Zamówiona została też przeze mnie płyta świąteczna, a bardziej zimowa od Lemon "Etiuda zimowa", jej premiera ma miejsce 13 listopada bieżącego roku. Kiedy zamawiałam tą płytę była możliwość kupienia egzemplarzu z autografami chłopaków, jednak uznałam, że sama wolę je zdobyć ;) Chłopaki z Lemon tworzą niesamowicie cudowną, uczuciową, klimatyczną, prawdziwą muzykę, więc czuję, że ta płyta będzie czymś cudownym i doskonale sprawdzi się w ten czas zimowy/przedświąteczny. Polecam Wam przeczytać ten post od chłopaków, po jego przeczytaniu płyta stała się dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowa i wyczekiwana. Myślę, że każdy kto lubi chłopaków (a wątpię, by ktoś ich nie lubił i nie cenił!) powinien nabyć tą płytę by wprowadzić się w stan świąteczny i poczuć ten klimat, który tak bardzo zanika.
No i trzeci album to długo przeze mnie oczekiwana, bo parę dobrych lat debiutancka płyta Charlie Puth "Nine track mind". Chłopak zaczynał na YT, przez parę lat wrzucał covery, ja go dzielnie śledziłam i uwielbiałam. Czułam dumę, gdy wszyscy poznali go przez przepiękną piosenkę z Wiz Khalifą "See you again", czas najwyższy, by wszyscy usłyszeli o jego talencie. Niestety skasował większość swoich coverów z kanału, ale inni wrzucili jego covery na YouTube, nie wszystkie, ale większość, więc jeżeli nie słyszeliście jego nagrań to polecam to nadrobić, szczególnie polecam "Wanted" i jego piosenkę "Spend the night", którą właśnie słucham i śpiewam, bo znam doskonale tą piosenkę na pamięć i nawet to co mówi przed nią i po niej hahaha :) Z resztą, łapcie link do mojej playlisty z jego coverami, które udało mi się do tej pory znaleźć. Premiera płyty z listopada została niestety przeniesiona na 22 stycznia przyszłego roku, więc jeszcze troszkę poczekam, ale myślę, że warto! 
Przyznam się, że chyba nigdy tak nie czekałam z niecierpliwością na płyty, jak na te trzy. Mój portfel nie powinien ucierpieć dzięki tym odstępom czasowym, także bardzo dobrze. W między czasie liczę na jakąś promocję w empiku idealną dla takiej osoby jak ja, dla przykładu w tamtym roku na święta była promocja (z której z resztą nie skorzystałam i jestem na siebie zła!), w której kupując trzy płyty płacimy za dwie droższe, a ta najtańsza jest za darmo lub za grosz. Oby się powtórzyła :) Bo muszę nabyć te płyty, które prócz wyżej wymienionych dodałam. Pezet - mój ulubiony, ukochany raper, który już od długiego czasu nie nagrywa kawałków, jednak głęboko wierzę, że jeszcze wróci na rynek muzyczny, pierwsza płyta Kodaline, dwie płyty Dawida Podsiadło, który jest po prostu mistrzem w tym co robi! Chyba muszę zrobić Wam notkę o muzykach, których bardzo cenię i których według mnie powinniście znać. Album Margaret - jedyna polska piosenkarka, którą bardzo mocno lubię! No i płyta Piotra Roguckiego, którego piosenki od końca sierpnia wiszą u mnie na playliście ulubionych utworów na Spotify :) Jak widać o muzycznych sprawach mogę pisać i pisać!


Nowa świeca Yankee Candle to kolejna rzecz, która mam nadzieję, że zagości u mnie niedługo w pokoju. Nie dość, że pięknie pachnął, to też pięknie wyglądają. Osobiście jestem zakochana w świecach "Pink sands", "Celebrate", "Coconut bay" i "Black cherry". Na pewno prezentem jaki sprawię sobie na urodziny to będzie jedna z tych świec! Prócz tego zastanawiam się, czy na czas świąt nie zamówić sobie jakiejś z kolekcji świątecznych, żeby jeszcze bardziej poczuć klimat świąt, bo jak wspomniałam wyżej,od jakiegoś czasu trudno mi jest poczuć klimat świąteczny, więc trzeba sobie pomóc. Mam jedną świecę YC, którą dostałam na swoją 18 i jestem w niej zakochana! Mimo że tak często ją palę to jest jeszcze większa połowa wosku. Szkoda, że tyle kosztują, chociaż gdy popatrzymy na wydajność i intensywność zapachu to wtedy możemy przymrużyć oko i przeboleć tą cenę, w końcu świeca będzie i będzie.


 Kiedy miałam swojego pierwszego iPhone bardzo się bałam kupować inne case'y niż ten, który doskonale chronił mój telefon. Od kiedy zmieniłam telefon mam ochotę na nowe, ładne obudowy, mniej się teraz chyba martwię telefonem hahaha. Dwa pierwsze case są od Yeah Bunny, bardzo efektownie wyglądają! Ze "Starbuń" widziałam u stylizacjetv i bardzo, ale to bardzo mi się spodobał! Dwa ostatnie, to wydaje mi się, że po prostu najzwyklejsze chińskie obudowy, ale są tak urocze, że jedną z nich na pewno któregoś dnia nabędę! Uwielbiam myszkę Minnie! 


Selfie stick wydawał się zbędnym gadżetem. Do czasu, aż sama go nie użyłam robiąc sobie zdjęcie pamiątkowe w Turcji z chłopakami z Białorusi, których tam poznałam. To naprawdę fajna sprawa! Dobrze mieć tego "kijka" właśnie wyjeżdżając gdzieś, by zrobić sobie zdjęcie i przy tym ładnie ująć np. krajobrazy czy większą liczbę ludzi. Wtedy taka pamiątkowa fotka nabiera kompletnie innego smaku, niż zwykłe selfie z rączki! :D


Buty firmy Timberland to od lat moje jedno z wielu marzeń. Miodowe to klasyk, jednak kiedy zobaczyłam pierwszy raz na tumblerze czarną wersję tych butów od razu się zakochałam w tych czarnuszkach. Niestety wtedy nie były dostępne w Polsce. Od dwóch lat spokojnie dostaniemy je w internetowych sklepach z odzieżą sportową, jednak cena butów przeraża i nie ułatwia zadania. Tym bardziej, że w tym roku podskoczyła w górę o całe 100 zł. Może za trzy lata uda mi się dozbierać na swoją parę. Może! Chociaż taką sumę pieniędzy to nawet mi jest szkoda wydać na buty - butoholiczce! :D Słyszałam, że warto wydać tyle pieniędzy, ponieważ to są buty nie do zdarcia, które są na lata. Jednak ja jestem osobą, która wszystkie buty niszczy po pierwszym nałożeniu haha. Nie wszystkim podobają się Timberlandy, ale według mnie wyglądają świetnie do wielu rzeczy. W zimie w połączeniu z parką - komplet idealny! Słyszałam że dostaniemy je też w outletach, może uda mi się kiedyś upolować swoją parę. Oby!


Ostatnią moją rzeczą w tych must-have'ach są perfumy Marca Jacobsa "Daisy" wersja Sorbet i Fresh Sunshine. Te zapachy chodzą za mną od długiego czasu. Z pewnością któryś z nich będzie moim kolejnym flakonikiem perfum, jednak dopiero wtedy, gdy skończę swoje In2U Calvina Kleina, które już zaczynają mnie powoli męczyć. Rada - nie kupujcie perfum 150ml! Szkoda, że nie są dostępne na stronie empiku, tam zawsze kupuję perfumy, bo są w o wiele niższej cenie niż w drogeriach. Może kupię je na wakacjach, bo ten zapach bardzo mi je przypomina :)

--------------------

Okej, to by było na tyle z tej notki. A Wy? Co jest Waszym must-have? No i jaką następną notkę chcielibyście zobaczyć? Podrzucajcie mi pomysły na wpisy! Dajcie mi kopa, do częstszych wpisów :( Jeżeli ktoś przeczytał tą notkę, to gratuluję, bo jest mega długa :D Mam pomysł - jeśli przeczytasz notkę napisz w komentarzu chociaż samo "przeczytałam" czy "przeczytałem", bym miała jakiś znak, że ktoś czyta te wypociny! Trzymajcie się! ♥


3 komentarze:

  1. Mam identycznie z butami, zazwyczaj wytrzymują jeden sezon, jakichkolwiek bym nie kupiła. Ten "kijek" to tez fajna sprawa na koncertach. Wnioskuję z tego, co zaobserwowałam na samym Woodstocku. Muszę w niego zainwestować w końcu 😉
    Bardzo przyjemna notka 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Super notka, ale te buty jakoś mi się nie podobają :( Jakieś takie ciężkie i warowne (o ile tak można powiedzieć o butach :) ) A co do płyt też zamówiłam sobie kilka tych, co ty :) Fajnie, że poświęciłaś dla nas tyle czasu :) Czytamy :)

    OdpowiedzUsuń